19.02.2014

Niechęć

O marzeniach już było, wiem. Ale doszłam do pewnego wniosku: dążenie za marzeniami wcale nie jest takie proste, jak mi się wydawało. Niby pragnę czegoś z całego serca, ale z drugiej strony boję się, że jak trochę bardziej się w to zaangażuję to się nie uda albo, co gorsze, że mi się znudzi. Im bardziej mi zależy, tym bardziej coś w środku mi mówi: "odpuść".
Ale ja nie o tym.
Byłam ostatnio na występie kabaretu Limo. Dotychczas widziałam ich w dwóch miastach: Wrocław i Kraków. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że we Wrocławiu publiczność jakoś lepiej się bawiła. I zastanawiam się od czego to zależy: od ludzi czy od zaangażowania ze strony kabaretu. Obawiam się, że niestety od ludzi.
Całkiem niedawno odbywał się festiwal kabaretowy Wrocek. Tam też wydawało mi się, że publiczność jest sztywna. Ludzie chyba wyszli z założenia, że "zapłaciliśmy, a wy teraz nas z łaski swojej rozśmieszcie". Człowieka chyba dzisiaj nie zadowala już kabaret. A szkoda. Boję się, że niedługo kabaret będzie już całkiem passé.
Oglądałam kiedyś wywiad z kabaretem Limo (tak, lubię ten kabaret). Zgadzam się z ich zdaniem, że polski, młody widz słysząc ze sceny przekleństwo zaczyna się śmiać, zanim jeszcze pojmie znaczenie i kontekst, w jakim zostało wypowiedziane. Na szczęście ta opinia nie tyczy się całego pokolenia, przecież od reguły zawsze są wyjątki.
A teraz zmiana tematu. Postanawiam bardziej obserwować świat, by zawsze móc tutaj coś napisać. I mam nadzieję, że wezmę się za tego bloga i częściej będą pojawiały się notki. Fajnie by było.

Do zaś.
Aqina